Zima 2015
Jak zwykle razem z siostrą - Agatą - wyszliśmy do szkoły. Mimo, że nie mieszkaliśmy w pobliżu równika, a był luty, czyli miesiąc zimowy, miałem na sobie podkoszulek i krótkie spodenki, a Agata włożyła sukienkę. Aga ciągle narzekała na pogodę. Zima, a dwadzieścia stopni w cieniu. Zaczynałem się obawiać, co będzie latem. I jak wytrzymam narzekania siostrzyczki w lipcu.
Do szkoły nie mieliśmy daleko, ale kiedy byliśmy w połowie drogi, nad naszymi głowami pojawił się rządowy helikopter. Z głośników popłynęło ostrzeżenie, że za trzy dni słońce wybuchnie. Kazano nam się zebrać w parku. Chwilę później nadjechały autobusy, a żołnierze rozkazali nam zająć miejsca. Kazałem Adze wsiąść do autobusu, a sam chciałem pobiec po rodziców. Jednak cały park był obstawiony i żołnierze na siłę wsadzili mnie do autobusu.
Słyszałem wrzaski siostry domagającej się, sprowadzenia naszych rodziców, jednak po chwili wrzaski ucichły. Chwilę później ruszyliśmy. Martwiłem się o rodziców, ale nie miałem zamiaru robić awantury, zwłaszcza, że tuż po naszym odjeździe, do parku przyjechały kolejne puste autobusy.
Agnes (beta Matrixa):
Hej, tu Agnes. Zostałam betą mojego braciszka, który postanowił zacząć pisać. Dzieciak pomysły ma niezłe, ale pisać nie potrafi (wydaje mi się, że jest dyzortografem). No, ale od czego jest starsza siostra? W końcu kogoś trzeba męczyć całe życie, nie?
No i braciszku masz tego bloga, ale jeśli go zostawisz po trzech rozdziałach to cię uduszę. I nie będę potrzebowała żadnego płonnego naszyjnika :)
OdpowiedzUsuń